Dnia 10 grudnia dzieciom z klas 3 Szkoły Podstawowej ks. Proboszcz poświęcił medaliki, a następnie ich rodzice nałożyli je swoim dzieciom na szyję. 
Medalik to znak naszej przynależności do ludzi wierzących, oby dzieci, które dzisiaj otrzymały medalik nosiły go zawsze z wielką pobożnością i szacunkiem.

Ks. prof. Janusz Pasierb pięknie napisał: "Adwent to świt. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem (...) nie narodziło się dziecko, któremu nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to pustynia, na której widać wyniosłą postać odzianą w skórę wielbłąda. Adwent to nasze życie. Adwent to liturgia (...) Adwent to czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznajomy".




W dziejach ludzkości przyjście Syna Bożego na ziemię jest podwójne: przez łaskę narodził się On w ubogiej grocie w Betlejem, przez łaskę także ma się Bóg narodzić w naszych duszach - aby je uświęcić, abyśmy mogli skorzystać z owoców Jego pierwszego przyjścia na ziemię i aby dane nam było usłyszeć przepełniający wielką radością Jego wyrok, gdy na końcu wieków jako Sędzia po raz drugi przyjdzie na ziemię. Ale z łaską trzeba nam współpracować i owo narodzenie Boga w nas nie nastąpi, jeżeli nie przygotujemy na nie naszych dusz. Aby nam w tym niełatwym dziele dopomóc, liturgia stawia przed nami wielkie postaci adwentowe. 

IZAJASZ - jest dla nas kimś niezwykle pouczającym, ponieważ już samo jego hebrajskie imię „Jeszaja” oznacza „Zbawieniem jest Jahwe”. Gdy został powołany do wielkiej misji proroka przez anioła, lękał się tego zadania. Mówił: „Biada mi! Jestem zgubiony! (…) moje oczy oglądały Króla, Pana zastępów!”. A przecież nikt, kto oglądał Boga oczami, jak uważano – nie mógł pozostać przy życiu. Wielka pokora Izajasza została zauważona i doceniona, bo anioł oczyścił Izajasza ogniem, czyniąc go zdolnym i godnym do podjęcia nowej roli. Ta postawa Izajasza jest dla nas wzorem, bo do tego, by przyznać się do swych grzechów i słabości, trzeba właśnie pokory. 

JAN CHRZCICIEL - w Adwencie jest on dla nas bardzo wyrazistym świadkiem tego, co w człowieku i z człowiekiem potrafi dokonać Bóg. Jeśli tylko wsłuchamy się w ten adwentowy „głos wołającego na pustyni” wzmocniony doświadczeniem dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa, lepiej zrozumiemy, że gdy Bóg przychodzi, nie można żyć po staremu! Dopóki nie będziemy więc unikać wszystkiego, co ma choćby pozór zła, ciągle będą kłopoty z powtórnym przyjściem Chrystusa.

JÓZEF - uczy nas w Adwencie prostej, szczerej wiary i wielkiej odwagi w pełnieniu wezwania Boga. We współczesnym świecie skrupulatnego kalkulowania „za” i „przeciw” oraz setek pomysłów na szczęście jawić się może jako postać wręcz nie z tego świata, ale jak pokazuje nam jego życiowa droga tylko wierność Ewangelii i Bożemu wezwaniu jest jedynym słusznym wyborem. Zawsze trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – to przesłanie dla nas od św. Józefa.

MARYJA - 
jest dla nas w adwentowym czasie wzorem zaufania. Wiele pisze się o jej posłuszeństwie. Rozważając scenę zwiastowania, skupiamy się zazwyczaj na słowach: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” I słusznie. Bo to najcudowniejsza odpowiedź, jaką człowiek dał i może dać Bogu! Jednakże nie byłoby tego zdecydowanego „Tak!” Maryi, gdyby nie zaufanie Bogu, że skoro zlecił jej tak niesamowity i niepojęty plan, to zadba też o jego „szczegóły”. Trzeba podkreślić, że Maryja nie była ubezwłasnowolnionym narzędziem w rękach Boga, który wymyślił sobie ekscentryczny plan zbawienia ludzi. W zwiastowaniu jak i przez całe swoje życie Maryja była wolna! Mogła działać, decydować, błądzić i wybierać. I wybierała. Zawsze Boga. Konsekwentnie. A dlaczego? Bo Mu bezgranicznie ufała. Jej posłuszeństwo bez zaufania byłoby w tej sytuacji tylko „pobożną tresurą”.